MaLenka/ Leniuszek |
A wrócił tego dnia wcześniej z pracy, przyniósł
ze sobą prawie ze "szklanymi" oczami duże szare pudło, postawił je w
kuchni, a z jego środka wydostało się prążkowane kilkumiesięczne lub
kilkunastomiesięczne kocię. A powiedział: "co miałem zrobić - wskoczyła
prosto w moje ramiona". Okazało się, że kotka ogrzewała się na silniku
auta, należącego do jednego z klientów firmy, w której mąż pracował. Kiedy
klient postanowił odjechać, odpalił silnik i ruszył, spanikowane kocię wyskoczyło
spod auta, było bardzo zdezorientowane. Widząc to A ukucnął, rozłożył ramiona,
a kot po prostu w nie wpadł, mocno się wtulając. A z kotem pod pachą wrócił do
biura, dokończył pracę, spakował kotka w pudełko i wrócił do domu.
Pojechaliśmy do lecznicy, dowiedzieć się co nieco
o naszej przybłędzie, która okazała się dziewczynką, musieliśmy na szybko wymyślić
w poczekalni imię dla kotka, wyszło: MaLenka. Podczas całego badania, łącznie z
mierzeniem temperatury, kotka mruczała, była bardzo zadowolona, że jest jej
ciepło, że ktoś ją dotyka. W efekcie przeprowadzonych badań tego dnia, jak
podczas następnych wizyt, okazało się, że MaLenka ma chore nerki, oraz, że nie
widzi na jedno oczko, a poza tym jest w dobrej formie.
Tego pamiętnego dnia, kiedy A przyniósł kotka z pracy
mój mąż „urósł” w moich oczach do rangi bohatera, byłam z niego bardzo dumna. I
tak oto zyskaliśmy kolejnego zwierzaka w naszej już pełnej chacie, lecz niestety
jeszcze przed Bożym Narodzeniem A stracił ukochanego Brata, zaś moi Teściowie
jedno z dwojga sowich dzieci.
MaLenka jakby instynktownie szczególna opieką
otoczyła moją Teściową, z którą w jednym łóżku przesypiała większość zimowych
nocy w tym trudnym dla niej okresie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz